Dziecięce zdziwienie, czyli kocham mądre książki dla młodego pokolenia

Kiedy obserwuję dzieci, a codziennie obserwuję ich całkiem sporo, bo pracuję w Szpitalu Dziecięcym najbardziej rozczula mnie ich ciągłe zdziwienie. Zdziwienie nad człowiekiem, światem, pogodą, ubiorem, w ogóle nad wszystkim. Dzieci dziwią się, że fartuch może nie być biały, że nie robię zastrzyków i że mam bardzo duże maszyny w gabinecie. Dziwią się, że wiatrak tak szybko się obraca, że tomograf wykonuje bardzo dużo zdjęcia i bardzo, ale to bardzo chciałyby zobaczyć swój mózg. Dzieci są chodzącymi gąbkami, chłonącymi całą zadziwiającą wiedzę tego świata. Wcale nie chodzi o to, aby tworzyć pokolenie 4-latków, które potrafią wyrecytować zasady dynamiki Newtona i nam je wytłumaczyć. To nasze zdanie przekazywania wiedzy dotyczy też tego, aby wiedzieć, co robimy, jak pracujemy, kiedy współczujemy, kiedy kochamy i jak możemy dać z siebie kawałek innej osobie. Polega to na tym, aby uczyć odróżniać dobro od zła, kiedy wiedzieć, że zrobiło się coś złego i uczyć, że ogień jest doskonały w swym dawaniu ciepła i ogrzewania nas w zimne dni, ale też może poparzyć wszędobylski palec i sprawić, że las zniknie.

Trzeba dzieciakom pokazywać ciągle nowe i nowe, aby ich mogły się robić wielkie i okrągłe jak pięciozłotówki, a z ust wydobywało się przeciągłe i pełne napięcia „wooooow!”

Takim właśnie przeciągłym „Wow” uraczyła mnie Julka, zwana MiniKavką, kiedy zobaczyła „Wielką księgę ciemności”. Oczywiście „gena nie wydłubiesz”, więc jest, zupełnie jak ja, typową okładkowo-wydawniczą sroczką. Kiedy zobaczyła książkę z mroczną okładką (ale kuknijcie na nią w nocy;), i rozkładanymi stronicami (mamooo, tu się robią takie wielkie kartki i wychodzą z książki!) porwała ją od razu na kanapę. Musiała z nami też jechać do zoo (nie żartuję). A w środku jest wiedzy co niemiara, ale nie spodziewajcie się opowieści o polowaniach na czarownice,albo potworów wychodzących spod łóżka! Ta książka jest ilustrowaną, opatrzoną nierozbudowanymi komentarzami opowieścią o tym, co się dzieje, kiedy śpisz. Przeprowadza nas przez nocne światy przyrody, miasta i wsi. Pokazuje zawody, które walczą o nasze bezpieczeństwo czy życie, kiedy my przewracamy się spokojnie na drugi bok (może już kolejny raz tej nocy!). Opowiada o tym, że świat nigdy nie zasypia, a czas, który przesypiamy jest obok nas równie intensywny i wielobarwny, co nasz dzienny. Doskonała zabawa dla dzieci w różnym wieku.

Znajdziecie w niej wcale nieoczywiste wybory:

„Redakcja gazety i drukarnia

Każdego ranka sprzedawcy w kioskach oferują przechodniom najświeższe wydania gazet. To jednak oznacza, że ludzie, którzy przygotowują gazety, muszą napisać artykuły, przygotować zdjęcia i złożyć całość numeru w nocy. W tym czasie drukarnia przygotowuje się, aby gotową gazetę natychmiast wydrukować i jeszcze przed wschodem słońca przekazać kierowcom, którzy rozwiozą paczki z gazetami po całym mieście.” (w temacie nocnej pracy gazety i pewnego rodzaju adrenaliny polecam film „Czwarta władza” – fenomenalny!)

Dla równie szerokiej grupy odbiorców jest kompletny hit ostatnich tygodni: „Sowa czy puszczyk?”. Emmy Strack i Guillaume Plantevin. Mam nadzieję, że nie wpadła w ręce mojego nauczyciela biologii z liceum (profesorze Szopa, serdecznie pozdrawiam!), który z katowskim okrucieństwem rozpoczynał każdą kartkówkę od zdania: „Porównaj w formie tabelki cechy wspólne i różniące…”. Włos mi się jeży na ciele, kiedy przypomnę sobie jak cierpieliśmy nad tabelkami! Na zasadzie zadania profesora Szopy działa książka. Zawiera 52 pary, które niezwykle często są ze sobą mylone, które nazywamy zamiennie, a czasem, o których istnieniu nie mięliśmy pojęcia. I tak, w 6 grupach (Zwierzęta, Jedzenie, Geografia, Ciało, Miasto, Garderoba) znajdują się pary np. gwiazda-planeta, żyła-tętnica, pszczoła-osa, bazylika-katedra, parka-anorak, te są ze sobą porównywane i opisywane: jednym słowem uczą! Piękne ilustracje są wisienką na torcie. Jest krótko, jest mądrze, jest kolorowo i w żadnym wypadku nie jest nudno. Jeśli chcemy przemycić nieco ciekawostek, czegoś się dowiedzieć i poobcować z pięknym wydaniem to książka jest idealnym wyborem.

Moja MiniKavka jest wymagająca i jej wybory wcale nie są oczywiste, więc książki, które kupują nas obie polecam zawsze, bez wyjątków. Polecam Wam, ale też znajomym. Wydawnictwo Adamada na pewno u nas będzie stałym gościem. I pamiętajcie – czytajmy dzieciakom!