Zanim zacznę pozwólcie, że przytoczę to, co na okładce:
„A gdyby tak Dante miał profil w mediach społecznościowych? I nie tylko on – także Boccaccio, Christie, Kafka czy Ginsberg. I gdyby zwierzali się sobie publicznie z problemów z weną, wyczekując porad od kolegów po fachu. Ale też odsłaniali własne słabości, świntuszyli i prowokowali. Bookface. Księga twarzy pisarzy jest spełnieniem fantazji o literackim dialogu toczonym poza czasem i ponad granicami życia i śmierci.”
Prawda jest taka, że Tomasz Broda stworzył niezwykle zabawną książkę edukacyjną. Kiedy przeczytałam pewną krytyczną notkę na temat książki Brody, w której autor zarzuca twórcy, że nic zabawnego w książce znaleźć nie można, a dowcip o Zagajewskim i Noblu przestał bawić lata temu, wprawiła mnie w niezwykle dobry nastrój. Rozbawiła nawet… ale nie tak jak książka. Stało się tak z prostej przyczyny: Broda nie stworzył książki dla literackiej bańki dorosłych wyjadaczy, którzy być może środowiskowymi żarcikami wymieniają się przy śniadaniu i mają je utrwalone. To książka dla młodszego czytelnika, przed którym daleka jeszcze droga do znużenia hermetycznym żarcikiem, a i wielu autorów zapewne dopiero poznaje – o innych być może nawet nie słyszał. Dajmy więc szansę młodszemu pokoleniu na popatrzenie na wielkie nazwiska i postacie literackiego świata z lekkim dystansem i przymrużeniem oka. Tutaj potrzebna jest też wielka prawda, o której wszyscy nadzwyczaj często (włączając w to mnie) zapominamy: to, co nie podoba się nam – starym czy starszym – dzieci potrafi zachwycić, rozśmieszyć albo doprowadzić do łez. Oczywiście najgorszym przykładem jest powoływanie się na reakcję jednego dziecka, bo jak wiadomo dziecko dziecku nierówne, ale musicie mi wybaczyć, bo mając w domu dziewięciolatkę, która rozpakowuje ze mną książkowe przesyłki i uskutecznia zakupy w księgarniach – jestem świadkiem wielu jej rekacji na to, co widzi, co czyta. Podczas kontaktu z Bookface. Księga twarzy pisarzy Julka zanosiła się ze śmiechu (co zresztą pokazywałam na fanpage’u Kavki). Robiła to szczerze. Łapczywie czytała kolejne strony.
I nawet, jeśli nie rozumiała części żartów czy literackich niuansów (jak będzie się to wydarzać wraz z wiekiem odbiorcy), to Broda sprawił, że zadawała pytania: „A kto to?”, „A to też jest pisarz?”, „To co on napisał?”. Stwierdzała też fakty: „Ooooo! Tą panią znam! Ona dostała Nobla i jest fajna!” (Wisława Szymborska), „Oooo, a książkę tego kogoś masz!” (William Sheakspeare i Allen Ginsberg). Przeżywając fascynację Kingiem była wprost zachwycona widząc go przedstawionego w sposób karykaturalny. Jeszcze to jego straszenie, które wprost kojarzy się z mistrzem horroru – wyobraźnia młodego czytelnika pędzi do wszystkich, nawet zakazanych jeszcze książek, tylko intensyfikując pragnienie poznania niedostępnych światów.
Nie bez znaczenia jest również forma. Oczywiście wielu uważa, że młode pokolenie nie zagląda już na Facebooka, a jest on opanowany przez (zacytuję pewną damę) „starych ludzi, takich po 30 roku życia” (ekhm), to jego formuła, w ogóle działania, na którym opierają się social media pozostają niezmienne: krótka informacja, czasem serio, czasem nie, obrazek – zdjęcie (dla przyciągnięcia uwagi). Dokładnie tak sprawa się ma w książce Brody. Nie ma tu nudnych notek biograficznych, które każde dziecko sprawdzi w Google szybciej niż my, nie ma dat, chronologicznie wymienionych dzieł… tutaj jest zabawa!
Weźmy taką Tove Jansson:
„Cześć, jestem Tove. To fińskie imię szwedzkie, albo na odwrót, w każdym razie żeńskie, choć niektórzy mówią, że przypominam chłopca. Spędzam wakacje na wyspie Pellinki, u wujka, gdzie jak to w prawdziwym skandynawskim domu za kominkiem imprezują trolle. Jednego właśnie narysowałam na drzwiach wychodka, wygląda jak czapa śniegu, z której zwisa zaokrąglony nochal. A może jest podobny do filozofa Immanuela Kanta, o którego pokłóciłam się z bratem? Wujek nazywa te trolle Muminkami, a ten rysownik, który mnie sportretował, sugeruje, że sama jestem Muminkiem.
J.R.R. Tolkien: Protestuję! Prawdziwe trolle to moi hobbici!
Trolle internetowe: Hejtujemy to!”
Tak, pojawiają się tam klasyczne komentarze pod postami. Bez względu na to czy Was to bawi czy nie, choćby ta notka pokazuje, że można opowiedzieć o tym, że wyśmiewanie czyjegoś wyglądu jest okropne (i nie, to wcale nie jest zawsze oczywiste), uczy równocześnie dystansu do siebie, pokazuje, że Muminki, to coś więcej niż dobranocka wspominana przez rodziców i można o nich przeczytać, rodzi pytanie o różnice między trollami a hobbitami, przedstawia mistrza fantasy Tolkiena i jeszcze pozwala (uważnemu rodzicowi) porozmawiać z dzieckiem o tym, czym jest hejt i czy hejter może być tylko w przestrzeni internetowej. Mnie wystarczy. Poza tym – mnie to też bawi!
Świetny prezent dla nastolatków, starannie i z dbałością wydana książka (Wydawnictwo Format) nie zawodzi, Tomasz Broda w świetnej formie. Warstwa ilustracyjna jest na naprawdę wysokim poziomie i kryje w sobie wiele smaczków. Dla estetów, lubiących to co ładne – jak znalazł.
Nominacja:
Tomasz Broda za ilustracje i projekt graficzny książki Bookface. Księga twarzy pisarzy, Wydawnictwo Format