Jesteśmy zmianą

Umówiłam się dziś na kawę z bardzo mądrą kobietą. Niewielu jest ludzi takich, jak Ona. Jest skromna i raczej cicha. Potrafi słuchać, ale i patrzeć z uwagą (nie tylko z racji zawodu, który wykonuje). Powiedziała kilka tak wspaniałych zdań, że – choć miałam inne plany – postanowiłam pokazać Wam książkę o zmianie. E. też mówiła dzisiaj o zmianach, które na pozór są bardzo małe, niewiele znaczące, ale tylko na pozór. Słowa E. mają wiele z książki Rebekki Solnit „Nadzieja w mroku” (Wydawnictwo Karakter), choćby przytoczyć ostatni akapit 1. rozdziału:
„W tej książce chciałabym zaproponować pewną nową wizję sposobu, w jaki dokonuje się zmiana; chciałabym odnotować parę zwycięstw, które zwykle się przeocza; chciałabym zastanowić się nad zamieszkiwanym przez nas światem, który zmienia się w szaleńczym tempie; chciałabym odrzucić paraliżujące założenie, które wielu powstrzymują przed zabraniem publicznie głosu. Chciałabym zacząć na nowo – z wyobrażeniami odpowiadającymi możliwościom, osobliwościom i niebezpieczeństwom właściwym Ziemi w obecnej dobie.”
jesteśmy zmianą
Chcąc jednak zaszczepić w młodym pokoleniu chęć mówienia i pokazywania swojej aprobaty lub sprzeciwu nie wystarczy tylko o tym mówić. Nie wystarczy też mówić im o nadziei lub obciążać ich naszą nadzieją w nich pokładaną. Warto pokazać – co sprawdza się zawsze – co my robimy i dlaczego. Trudno jednak zasiewać ziarno w pięciolatku czy pięciolatce słowami Rebekki Solnit. Musimy mówić językiem zrozumiałym, który jako scenę do opowieści wykorzystuje to, co tuż obok. Nie zawojujemy serca dziecka na wczesnym etapie edukacji szkolnej, opowiadając mu o polityce wewnętrznej Busha. Najpewniej jest też za wcześnie na cytowanie „W stronę Xenopolis” Krzysztofa Czyżewskiego (wydawnictwo Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie):
„Zburzyliśmy mur berliński, otworzyliśmy granice, upowszechniliśmy Internet, większość z nas żyje w wielokulturowych metropoliach. A jednak mur pozostaje żywym doświadczeniem współczesnego Europejczyka.”
jesteśmy zmianą
Dla nas niech pozostają wędrówki z Solnit czy Czyżewskim. Przyjdzie czas, że sięgnie po nich pokolenie następne. Może warto wraz z Amanda Gorman zadać sobie pytania: czym jest zmiana i czy mogę stać się zmianą? „Jesteśmy zmianą” z tekstem poetki, aktywistki Amandy Gorman i ilustracjami Lorena Longa z Zygzaki, to absolutny must have w domowych biblioteczkach. Jestem o tym przekonana.
„To książka dla wszystkich, którzy wierzą, że możemy zmienić świat”
– czytamy na stronie przedtytułowej. Czytamy, bo potem możemy też śpiewać. Ta historia opowiada o tworzenie korowodu muzyków i muzyczek, którzy zwerbowani przez bohaterkę (dla mnie to autorka) zaczynają tworzyć wielki chór i orkiestrę. Być może jeden tylko głos i ciche, nieco nieśmiałe szarpnięcia struny gitary nie będą słyszane w całym kraju, ani nawet w mieście. Kiedy jednak do tego wątłego jeszcze głosu przyłączą się kolejne, to potężny i donośny, zjednoczony głos dotrze z pieśnią znacznie dalej, niż mogłoby się wydawać.
jesteśmy zmianą
Amanda Gorman śpiewa piosenkę pełną tolerancji i nadziei; piosenkę o budowaniu mostów, o szacunku. Pokazuje, że metodą małych kroków można doprowadzić do zrobienia tych milowych. Pokazuje, że „zmiana”, to nie tylko decyzje na wysokich szczeblach, niewątpliwie niezbędne, ale także te, które możemy wykonać my. My – ludzie. Ludzie zupełnie zwyczajni. Dzieci, młodzież, dorośli. Czasem ratunek dla planety może rozpocząć się (rozpoczął się!) od podniesienia wyrzuconej w zarośla butelki, od posprzątania skweru nieopodal domu, od podniesienia papierków obok kosza na śmieci. Czasem wystarczy uśmiech, a czasem zaprzyjaźnienie się z fantastyczną dziewczynką, która porusza się na wózku inwalidzkim i do tej pory nikt nie chciał się z nią bawić. Dlaczego?
„Nie buduję wyższych murów, ale trwalsze mosty stawiam.”
jesteśmy zmianą