Mama. Matka, Mamunia.

„Mama” Helene Delforge i Quentin Greban, wydawnictwo Media Rodzina

 

 

„Co za przygoda!

Ty jesteś na początku, ja przy końcu.

Ty masz w rączce wszystko,

ja chowam się w twojej.

Przekazuję ci pałeczkę.

Co za przygoda.

Co za przygoda!

 

Cały czas zadaję sobie pytanie czy ta książka jest bardziej dla dzieci czy dla dorosłych? Jak to się stało, że w kilkunastu zdaniach udało się zamknąć historię każdej matki na ziemi? Jak to w ogóle możliwe, żeby zakląć w obrazy i garstkę wyrazów całe brzemię i przywilej bycia matką? Jak język i myśl są pojemne na tych stronach, jak przeprowadzają przez taką ogromną paletę emocji!

Napisać, że ta książka jest niezwykła to niedopowiedzenie.

Dla dziecka:

dla dziecka, które ma więcej niż 6 lat; dla dziecka, które już szuka i poznaje emocje, które się zastanowi. Dla dziecka, bo opowie mu o niezwykłych uczuciach, które towarzyszą kobiecie, nie ważne w jakim miejscu świata się znajduje. Opowiedzą dziecku o tym, że nie ważne ile razy podniesiemy głos, nie ważne gdzie będziemy i jak srogą karę wymierzymy za wagary na matematyce – kochamy. Kochamy, choć czasem tej miłości nie potrafimy nazwać miłością. Ta książka opowie dziecku, że mama jest słaba i silna, że mama ma dość, ale udźwignie wszystko, że mama podejmuje różne decyzje, ale kocha. O, matko! mama kocha. Dziecko popatrzy też na ilustracje. Zapyta o kapelusz, zapyta o tatuaże, zapyta o dziwny strój – taki z innej epoki, zapyta gdzie mieszkają Eskimosi i dlaczego tej pani widać tylko oczy… ale to tym bardziej pokaże, że „matka” jest ponad kontynentami, językami i szerokością geograficzną. „Matka” jest ponad gradem bomb, katastrofą lotniczą i obradami w kolejnym sejmie. „Matka” jest wszędzie.

Dla nas:

dla nas ta książka będzie metafizyczną wręcz podróżą. Refleksją i emocją tak wielką i intensywną, że ciągle się dziwię, że to przecież książka… dla dzieci. Ta książka odsłania wszystko, co w nas – matkach i kobietach drzemie. Ten przypadek, który sprawił, że poznałyśmy ojców naszych dzieci – bo przecież mogło wtedy świecić słońce, albo szpilka mogła złamać się na innej ulicy. O tym, że kopniaki bolą, a ciało po ciąży wcale nam się nie podoba. Ta historia nawołuje, żeby przypominać matce, że jest kobietą, pokazuje, że mamy oczy dookoła głowy, że niuniamy i płaczemy, kochamy i padamy na pysk ze zmęczenia! Tak, na pysk! To historie matek ponad czasem i miejscem. Litości – tam jest wszystko, wszystko, cholera! Te rady o tym jak i kiedy i jak POWINNYŚMY; o tym, co się godzi, a co nie, o tym o czym marzyłyśmy, z czego rezygnowałyśmy, o tym, co w sobie stłumiłyśmy… Jest o matkach, które się żegnają.

Uważam, że tą książkę powinien przeczytać każdy. Piszę to z pełną odpowiedzialnością. Matki, które są na końcu drogi, matki w pełni sił, matki przyszłe… ojcowie, z miłości i wyrozumiałości dla matek swoich dzieci i matek własnych.

Jest piękna. Jest ważna. Jest doskonała!