„W Chinach nazywa się nauczycieli budowniczymi narodu; czas, byśmy naszych nauczycieli nazywali tak samo.” Barack Obama
Chiny kojarzą nam się z metkami, które oglądamy codziennie. Są wszędzie. Wielka fabryka, w której powstaje większość otaczających nas przedmiotów. Już nie mówiąc o niesmacznych żartach, dotyczących dzieci w chińskich fabrykach i pracy za miskę ryżu. Niektórym kojarzą się też z Murem Chińskim albo paradą smoków. Mnie kojarzą się z masą ludzi i piękną opowieścią o Mulan. Bajka jest przepiękną opowieścią o przywiązaniu do rodziny, walce i dzielnej kobiecie, która potrafi wznieść się ponad skostniałą tradycję, aby ratować ojca. Ale nie o mojej fascynacji Mulan jest ten post. (Ale widzieliście, prawda? Jeśli nie to obejrzyjcie koniecznie!)
Jak wiecie jestem fanką mądrej literatury dla dzieci. Takiej, która niesie za sobą coś więcej niż kolorowy obrazek. Dlatego Wydawnictwo Dwie Siostry jest oczywistym wyborem, po który sięgam w ciemno. Nigdy, ale to nigdy się nie zawiodłam. Mamy na rynku kolejną pozycję obok której nie przejdziemy obojętnie, w dodatku skierowaną do czytelników w każdym wieku. Przed wami „Man Zou. Chiny dla dociekliwych” Izabelli Kaluty z obłędnymi ilustracjami (a jak wiecie kocham i jestem wybredna) Jacka Ambrożewskiego.
Na ponad 200 stronach pełnych tekstu i ilustracji znajdziemy całe mnóstwo informacji o tym najbardziej zaludnionym kraju na świecie. Czy wiecie, że gdyby spojrzeć globalnie, to co piąty mieszkaniec ziemi mieszka w Chinach? Ale Chiny to coś więcej niż handel i ogromna liczba ludzi.
” (…) to Święto Głodnych Duchów. Podobno tego dnia otwierają się bramy piekieł i duchy przychodzą na ziemię. Chińczycy przygotowują dla nich pokarmy, a przed domami, sklepami i biurami, na polach i poboczach dróg palą sztuczne pieniądze, nazywane pieniędzmi duchów.”
Chiny to fantastyczna historia pełna mędrców, smoków, astrologii, innego kalendarza. To zupełnie od naszego odmienny alfabet i jego zapis, język, którego brzmienie wydaje nam się śmieszne i kompletnie niezrozumiałe. To też wierzenia, które ogromnie skupiają się na klucie przodków, którzy czuwają nad dobrym losem rodziny pozostałej wśród żywych. Są fascynatami świąt, które obchodzą często, a zaskakujące jest też ich nazewnictwo (Święto Podwojonej Siódemki).
Medycyna chińska też już zasłużyła sobie na ważne miejsce w historii. Jednak tym, którzy boją się igieł na pewno nie przypadnie do gustu.
W książce znajdziecie też przepisy na chińskie potrawy. Niech pierwszy rzuci kamień, kto nigdy nie odwiedził „chińczyka” w poszukiwaniu kurczaka gong bao, albo zup słodko-kwaśnych. Kuchnia chińska przebojem wtargnęła na polski rynek gastronomiczny i patrząc nawet na Kraków i ilość wschodnich restauracji – ma się świetnie.
Papier! Znajdziecie w książce historię o tym, jak pewien urzędnik eksperymentował i został przez cesarza okrzyknięty wynalazcą papieru. To niezwykły rozdział o druku, pieczęciach oraz o tym, jakimi prekursorami w jego użyciu są Chińczycy. (tak, tak – mam też na myśli papier toaletowy)
„Nikt się nie dziwi, że ogień bucha i przygasa. Nikt się nie dziwi, że wszystko co żyje, w końcu umiera.”
Obserwacja przyrody sprawiła, że chińscy filozofowie stworzyli przed wiekami jeden z najpopularniejszych dychotomicznych podziałów. Yin i Yang. Wszystko ma swoją odwrotność, co zapewnia równowagę. I jest to złoty środek, który sprawia, że wszystko i wszyscy powinniśmy żyć w harmonii i kiedy mamy swoją odwrotność zapewniamy światu harmonię. Duży i mały, ciemny i jasny, zły i dobry… jak dobrze to znamy.
Moim osobistym wzruszeniem jest jednak spoglądanie na więzy rodzinne, ogromny szacunek, którym darzą się wszyscy wokół, z dumą się tytułując, podkreślając nazwisko. Ten pogląd, że starszyzna będzie się opiekować młodymi, a oni odwdzięczą się, kiedy przyjdzie na to odpowiedni czas. Symbioza, harmonia, szacunek, wartość, jaką są więzy krwi. Obyśmy nigdy o tym nie zapominali!
Pozwólcie się zabrać w podróż do krainy smoków, cesarzy i ośmiotysięcznej armii glinianych wojowników. Puszczajcie latawce, palcie lampiony i dowiedzcie się więcej. Bo warto wiedzieć więcej. A ta dawka wiedzy i ciekawostek będzie dodatkowo kołysana przez doskonałe ilustracje pełne intensywnych kolorów, proste w formie i doskonale ukazujące omawiany temat.
P.s. Kwestie polityczne zostawiam na inny czas i nie dlatego miejsca. Wszelkie kwestie zalewu produkcyjnego, taniej siły roboczej, slamsów i konfliktu z Tybetem zostawiam do oceny każdemu z nas. Chcę jednak, abyśmy spojrzeli na niezwykłą historię tak odmiennego od naszego świata i poznali go sami, bądź z dziećmi – dla rozbudzenia ciekawości i pokazania, że jesteśmy różni. Nie gorsi, nie lepsi – różni.