Pierwsza książka
Pan Nikt – książka napisana i zilustrowana przez Joannę Concejo tylko dla nas jest nowością. Została napisana wiele lat temu. Premiera miała miejsce w 2008 roku we Włoszech i, jak mówi sama autorka, to od niej wszystko się zaczęło. Dzięki Wydawnictwu Format polscy czytelnicy i czytelniczki nareszcie mogą cieszyć się lekturą tej niezwykłej opowieści. Zwyczajna niezwykłość towarzyszy zresztą twórczości Joanny Concejo cały czas.
Słowo od Wydawnictwa Format
Pan Nikt mieszka w dużym mieście. Z natury jest spokojny i cichy, jak jego codzienne życie złożone z prostych rzeczy: pierze, podlewa swoją roślinkę, czyta gazetę, ceruje skarpetki, patrzy przez okno i obserwuje bawiące się dzieci. Nie ma w jego życiu nic szczególnego, dlatego ludzie nie zwracają na niego uwagi.
Pan Nikt ma jednak swą tajemnicę. Kiedy zapada noc i wszyscy śpią, zaczyna pracę. To wyjątkowa praca – bez niej niebo nie byłoby rozświetlone milionami gwiazd.
Po M jak morze, Zgubionej duszy (z tekstem Olgi Tokarczuk) i Księciu w cukierni (z tekstem Marka Bieńczyka) Joanna Concejo wraca z opowieścią o pięknie, które rodzi się z tego, co zwyczajne, o bogactwie, które skrywa każdy z nas.
Tylko tyle i aż tyle możemy przeczytać na stronie wydawnictwa. Warto jednak posłuchać opowieści artystki (tutaj), która zdradza, kto stoi za opowieścią o Panu Nikt i jakie znaczenie historii odkryły uczestniczki warsztatów z autorką. To niezwykle wzbogaci nasz odbiór książki i sprawi, że zaczniemy mnożyć przykłady „ludzi niewidocznych”.
Emocje
Dla Joanny Concejo punktem wyjścia do historii był pewien mrukliwy sąsiad, który spędzał dni na wpatrywaniu się w to, co za oknem. Nikt niczego o nim nie wiedział, a przecież za takim tajemniczym sąsiadem mogła kryć się niezwykła historia!
Dla mnie spotkanie z twórczością Joanny Concejo jest zawsze niezwykle emocjonalne, jednak nie dlatego, że co strona wzbierają we mnie nowe, przed chwilą jeszcze nienazwane uczucia. Przeciwnie. Zawsze towarzyszy mi pewien spokój. Czuję się zaproszona do uważności, do ćwiczeń z wyobraźni.
Tytułowy Pan Nikt zlewa się z szarym miastem. Chowa się w szarym niebie. Ta litania codziennych czynności pokazuje rutynę, jakże banalną, zwyczajną i jakże znajomą – bo dotyczącą każdego z nas. Pan Nikt wzbudza czasem emocje. Dzieci nie tworzą jego fanklubu, wręcz odwrotnie –
„mówią, że jest stary i brzydki. Pan Nikt obserwuje je przez okno”.
Nawet, jeśli skupić się na tropie podpowiedzianym przez autorkę książki o sąsiedzie w oknie, nie mogę nie zwrócić uwagi na uniwersalność historii. Bardzo często, to my czujemy się jak Pan Nikt. Zdarza się, że spacerujemy po wielkim, szarym mieście i uświadamiamy sobie, że jesteśmy tylko małym trybikiem w wielkim mechanizmie i nikt nie zwraca na nas szczególnej uwagi. Nie piszę tu o unifikacji, ale o doświadczeniu jednostki przytłoczonej przez rozpędzony świat. Możemy również zadać sobie pytanie czy my dostrzegamy ludzi obok nas. Pod tym względem, niestety, książka Joanny Concejo może być coraz bardziej aktualna. Co wiemy o naszych sąsiadach? Czy znamy wszystkich chociaż z widzenia? Czy rozpoznalibyśmy ich na ulicy, gdyby nie mijali nas na klatce schodowej? Czy poświęciliśmy nasze myśli na zastanowienie się nad ich historią? Oczywiście jest to pewne utopijne myślenie, ale towarzyszyło mi podczas lektury książki. Bo czy ja patrzę na ludzi, których mijam?
Zastanawiałam się też nad znaczeniem słów „niewidzialny” czy „niewidoczny”. Kiedy nie zwracamy uwagi na czyjąś pracę, a widzimy tylko wierzchołek góry lodowej, to jest to permanentne dokładanie się do czyjegoś zniknięcia. Takie uczucie wymazywania towarzyszy mi np. w czasie oglądania filmów, kiedy badania tomografii komputerowej czy rezonansu magnetycznego wykonują lekarze. Gdzie są technicy i techniczki elektroradiologii? Przecież to właśnie oni/one siedzą za monitorami w tych małych salach i zza szklanej szyby obserwują pacjentów i wykonują badania. Lekarze je analizują, opisują, kierują na dalszą diagnostykę. Odczuwam wtedy dyskomfort, bo znikają reprezentanci i reprezentantki naprawdę ważnej dla współczesnej medycyny grupy zawodowej.
Uważność
Każdy z nas, kiedy sięgnie po książkę, napisze własną opowieść dla Pana Nikt i zapewne domaluje mu w wyobraźni inną twarz. Pozostańmy na chwilę w świecie autorki. Tytułowy bohater ma niezwykłe zajęcie. Jego praca polega na czynieniu świata piękniejszym, o czym przekonacie się, czytając jego historię. Jednak nie tylko niezwykłe zajęcie sprawia, że staję się bardziej uważna. To ilustracje Joanny Concejo (pospołu z tekstem) zmuszają mnie do oglądania i wpatrywania się w najdrobniejsze szczegóły na stronach. Nagle istotne stają się faktury i printy na obrusie położonym na stole w mieszkaniu Pana Nikt. Zaczynam dostrzegać kwiaty, które pojawią się w jeszcze kilkunastu miejscach książki. Nieważne czy ukryją się w torbie na zakupy, na filiżance czy zastąpią lampy uliczne – będę ich szukać, a potem wyjrzę przez okno (do czego namawiam w trakcie czytania). Czasem, wpatrując się w strony (np. 14 i 15), zadam sobie pytanie o przedmioty, które ktoś dzierży pod pachą. Znajdę tam wieszaki (chyba drewniane), krzesło, lampę stojącą z najpewniej czerwonym abażurem oraz nakastlik czy szafkę z szufladami, na której leży serwetka, a jeszcze na niej flakon z dwoma, nieco zwisającymi tulipanami. One tak zwisają, bo są przekrzywione czy z zupełnie innego powodu? Jedna z szuflad jest otwarta. Widać w niej przedmiot. Kiedy po raz pierwszy patrzyłam na tę ilustrację widziałam tam (w szufladzie) rzeźbę Jezusa. Zapytałam mojego męża. On zobaczył ziarno kminku. Za to na pięćdziesiątej stronie widzę płaszcz. Znam go już całkiem nieźle, ale po lewej stronie, mniej więcej w połowie długości strony, widzę chłopca w marynarskiej czapeczce. Skąd się tam wziął?
Piękno
Poszukajcie piękna w Panu Nikt Joanny Concejo.