„Dorastająca dziewczynka to nie przebojowa Pippi ze sterczącymi warkoczykami i roześmianą, pucatą buzią. To niewiadomoco. Poczwarka, z której coś ma się dopiero wykluć. Nie dziecko, nie kobieta, nie panienka, nie podlotek, nie tinedżerka, nie lolitka – tylko wszystko bez sensu pomieszane. Mękliwa, do niczego niepasująca dziewczyńskość. Glutowaty międzyczas, gdy już się nie jest tym, kim się było, a jeszcze nikim innym się nie stało. Nie wiadomo, co ze sobą zrobić. Zwłaszcza, gdy na ciebie patrzą. Zwłaszcza, gdy gapi się ten pan, co siedzi na ławce pod blokiem. Włożyć sukienkę? Wydąć usta? Zapalić papierosa? Cisnąć kamieniem w koła samochodu? Wyprowadzić psa?
Seks? Nie, raczej lizanie żelek. Rodzice i szkoła nie uwierają, ale też nie ma na co liczyć. Podobnie jak na niezgułowatych kolegów. Adela jest sama. A przed nią – strach pomyśleć – całe życie.” prof. Maria Poprzęcka (ze skrzydełka książki)
To skrzydełko, z którego pochodzi najlepszy blurb jaki przeczytałam kiedykolwiek, blurb – opis, mini recenzja, streszczenie, emocja… jest częścią książki „Lato Adeli” Agnieszki Wolny – Hamkało z ilustracjami Agnieszki Kożuchowskiej, Wydawnitwo Hokus – Pokus.
Pani profesor skondensowała w tych kilku zdaniach esencję książki. Zobrazowała to, co w krótkich tekstach zawartych w książce opowiada autorka, tworząc postać Adeli. Tyle, że Adela to dziewczyna, którą mijasz na klatce schodowej, to Marysia – córka Joli i Mateusza, to Hela, siedząca na ławce niedaleko twojego domu, to ty sama kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu. Pamiętasz? Oj, wiem przecież – wtedy nie było smartfonów.
Myślę jednak, że choć zgadzam się z Panią profesor, co do zespołu cech, którymi obdarzona jest dorastająca dziewczyna i trudno o jednoznaczne określenie całości, to jednak ten nabokovski duch Lolity jest bardziej niż intensywny. Już sama postać „pana” sugeruje starszego mężczyznę, samodzielnego, takiego „z teczką w ręce”, takiego, co jeździ samochodem. To nie fascynacja Julkiem czy Frankiem, którzy nadal nieporadnie wchodzą w świat swoich buchających (buch, buch!) fascynacji. To jednak ktoś starszy, komu Adela chce się przypodobać. Zastanawia się zatem jak zwrócić jego wzrok w swoją stronę. Zakłada te piękne sukienki, kiedy idzie wyrzucić śmieci, licząc na wzrok zza firanki. Zdając sobie sprawę z kokietowania samego w sobie uczestniczy też we wspólnym lizaniu lodów, co będzie nie tylko rzewnym spojrzeniem luzu w okresie dojrzewania, ale też rozerotyzowaną sceną dla starszego odbiorcy. Nie tylko z tytułu samej czynności, ale też psychologii zazdrości na poziomie jeszcze nie wykształconym, niemal „pierwszorazowym”. Ten lolici wątek pojawia się zatem w sposób intensywny, choć zagadnienie seksualne jest nieco ukryte pod płaszczem nocnych i dziennych perypetii Adeli – jakże jednak wyraźny. Tym samym nieco trudno ocenić dla jakiego czytelnika jest skierowana książka – bardziej – czy dla nas, spoglądających we wspomnienia, otwierających jakieś zapomniane szuflady pamięci, przypominających sobie pierwsze, tego rodzaju fascynacje; czy może dla rzeczywistych „poczwarek”, rówieśników bohaterów, który w postaciach stworzonych przez Wolny – Hamkało będą się w stanie przejrzeć, zrozumieć lub usprawiedliwić pewien rodzaj zachowania. Może to będzie przyczynek do ich własnych, letnich przygód?
Równocześnie „Lato Adeli” jest kontynuacją „Nikt nas nie upomni”. Rośniemy zatem wraz z bohaterami, pamiętamy ich przygody, ale też możemy traktować tę opowieść jako zupełnie samodzielny byt i nieznajomość wcześniejszej pozycji nie umniejszy nam rozważań nad Adelą.
Jest coś ponadczasowego w opowieści autorki – niby wywołuje do tablicy przymioty współczesnej młodzieży, operuje nazwami istniejących sklepów, jednak wplata pewną beztroskę znaną każdemu pokoleniu, nawet temu, które teraz kończy osiemdziesiąt lat i gorące lata przeżywało w latach 50′. Trudno stwierdzić czy to zabieg, który ma pokazać globalną i uniwersalną problematykę wchodzenia w wiek młodzieńczy; pokazać, że co roku swoje gorące lato, kiedy wszystko zdaje się zmieniać, a ciało i głowa kipieć od chęci przepoczwarzenia się w jednostkę „przyszłą” – kolejne pokolenie, rocznik przezywają to samo. Może autorka chciała połączyć wspólną myśl pokoleń, zespolić w podobieństwa babcie, córki i wnuczki. Trudno powiedzieć. Nie mniej każdy zamysł wypada tu doskonale.
Kolejnym elementem tych krótkich historyjek jest socjologiczne spojrzenie na różne czasy i miejsca, z których wyzierają bloki, zachowania rodziców czy smutny ostatecznie wniosek, który wyziera ze stron: rodzice śpią, a ty sam musisz poradzić sobie z dojrzewaniem.
Moim ulubionym fragmentem, który zdaje się wypełniać definicję „stanie w rozkroku” między dzieciństwem a dorosłością jest:
„Obudziła się w jednym bucie, cała porysowana długopisem. Jeden paznokieć miała pomalowany, w ustach piach, do zęba przyklejony kawałek zielonej pietruszki. Stanęła na łóżku, przeciągnęła się, zrzuciła but. Do jamniczki powiedziała: 'Złaź!’. I poszła na korytarz krokiem nieco rozkołysanym, jeszcze przed myciem zębów, jeszcze przed sikaniem. Akurat z elektrowni wrócił tata. – O! – powiedział. – A ty jesteś jakaś wybrakowana. – Lecz Adela wiedziała, że jest to największy komplement, bo tylko osoby wybrakowane miały miejsce na różne fajne rzeczy.”
Last but not least
Na uwagę zasługują ilustracje Agnieszki Kożuchowskiej, które choć subtelne, eteryczne, nienachalne doskonale ubogacają a czasem wręcz puentują teksty Agnieszki Wolny – Hamkało. Porozrzucane po stronach „wspomnienia” w obrazach: elementy ubrania, szczotka do włosów, pierwszy (?) papieros, pies – przybierający niemal mitologiczną postać z kłami na wierzchu, trzepak z wiszącą dziewczyną – dziewczyna wisi, sukienka opada, widać bieliznę i widać podglądacza. Nie brakuje motyli, które wykluły się już z kokonu, nieco smutnego obrazu bloku z mężczyzną w oknie i rozrysowaną grą w klasy. Kiedy przeczytałam jak ilustratorka opowiadała o swojej pracy „Las”, pomyślałam: idealny wybór!, bo oto mówi:
„W miarę upływu czasu, gdy dorastamy, przekonujemy się, że nie musimy szukać za siedmioma górami, ani za rzekami czy w ciemnym lesie, groźnych kłów, pazurów czy wygłodniałej pary oczu, a czasem nawet baśniowa bestia jest bliżej niż się nam wydaje” (z tekstu Magdaleny Boffito – www.pracownialitografii.pl)
Sięgajcie zatem po emocje, pamięć, po lekcję. Sięgnijcie dla gorącego lata i lodów na patyku.
Zapraszam Was też do posłuchania mojego podcastu poświęconego m.in. „Lecie Adeli” – tutaj.