Historia spotkania z Marcinem Pawlikiem jest urocza. Wśród kilkunastu wystawionych w Lokatorze na stole tomików znalazłam jeden, dość niepozorny. Otworzyłam na chybił trafił i zakochałam się w wierszu. Zakochałam i już. Kupiłam. Pod Teatrem Słowackiego spotkałam się z W. Chwalę się zdobyczami, a on zaczyna się śmiać w głos i pyta, pokazując tomik, czy wiem kto to jest ten cały Marcin Pawlik. Odpowiadam, że nie wiem, bo i skąd. A tu cała historia, że teksty dla Sublokatora pisał, a przecież na koncertach byłam, a teraz to to i owo. A nawet na imprezach wspólnych podobno bywaliśmy. Jak to się stało, że nie wiem kto zacz? To piszę, za namową W. do Pawlika i pytam: zgodziłbyś się? porozmawiał? Odpowiedział: tak. I tak to wszystko się zaczęło.
Potem był lekki stresik, bo pytania, bo może chemii nie będzie, a może jakiś neurotyczny gość przybędzie, a może bawidamek, a cholera wie kto z Pana, więc, no! Ale kartkę spisałam, dyktafon sprawdziłam i pobiegłam z aparatem na szyi, jak prawdziwa dziennikarka (myślałby kto;) z długopisem, notatnikiem i stresem na ramieniu do Pierwszego Lokalu na Stolarskiej. Kupiłam piwo, English IPA – myślę, że może będzie milej. I czekałam. I przyszedł: miły, przystojny Pan z uroczym uśmiechem i jakby sennymi oczami. Odpowiedział na pytania. Takie zwycięstwo!
Kavka: Wydałeś trzy tomiki poezji. Teraz dostajesz pięć minut czasu antenowego, powiedzmy w TVN. Co mówisz?
Marcin Pawlik: Pięć minut to dużo. Nie wiem, chyba nic bym nie chciał powiedzieć. No może opowiedziałbym dowcip, taki a la Strasburger.
Kavka: Trudno wydać tomik?
Marcin Pawlik: Mój pierwszy został wydany po znajomości. No co? Taka prawda.
Kavka: Ale został wydany, bo wydawcy się spodobał.
Marcin Pawlik: No tak, przeczytał, spodobał się, mógł wydać, to wydał.
Kavka: Od kiedy piszesz, a kiedy zostałeś poetą?
Marcin Pawlik: Piszę od zawsze, choć te pierwsze teksty pojawiały się przy okazji muzyki, zespołu, w którym grałem. A poetą poczułem się chyba kiedy wydałem pierwszy tomik. Tak, wtedy.
Kavka: Teksty czy wiersze?
Marcin Pawlik: Wiersze. Jednak wiersze.
Kavka: Poezja zawsze na pierwszym miejscu?
Marcin Pawlik: Tak.
Kavka: A istnieje współcześnie poezja zaangażowana? Czy Ty taką piszesz?
Marcin Pawlik: Tak.
Kavka: Ale wiesz, w świecie, w którym są media, kultura obrazkowa, gdzie spychamy poezję na dalszy plan…
Marcin Pawlik: Na szczęście poezja to jest ostatni nieskomercjalizowany element i taka zostanie. Ona ma zupełnie inną rolę niż wszystko wokół.
Kavka: I uważasz, że może zmieniać ludzi, że ma na nich realny wpływ? Ideologiczna walka o choćby jedną duszę?
Marcin Pawlik: Tak, dokładnie. Wiesz, kropla drąży skałę… (śmiech); jakoś biblijnie mocno to zabrzmiało.
Kavka: A jesteś wierzący?
Marcin Pawlik: Nie.
Kavka: Dużo piszesz o mieście…
Marcin Pawlik: Bo tu żyję, tu się urodziłem. Nie piszę o wsi, bo znam miasto. Jestem Krakusem, z Azorów, ale jednak Krakusem. (śmiech)
(tutaj nastąpiła rozmowa o rewolucji seksualnej i feminizmie, która jest w większości moim monologiem, więc monologi waginy zostawimy na inną okazję)
Kavka: Można żyć z pisania?
Marcin Pawlik: Znam takich, co żyją?
Kavka: Poeci czy prozaicy?
Marcin Pawlik: I Tak, i tak.
Kavka: Kto żyje z poezji?
Marcin Pawlik: Marcin Świetlicki.
Kavka: Zauważasz wzrost zainteresowania poezją?
Marcin Pawlik: Kompletnie. Nie.
Kavka: Czy poezja jest elitarna?
Marcin Pawlik: To nie to słowo. Jest dla wybranych, ale to nie znaczy, że elitarna. To „czytający poezję”. Co to znaczy, że elitarna? Że elity czytają poezję? Nie trzeba być elitą intelektualną, żeby czytać poezję.
(tu nastąpiła sprzeczka o definicję elitarności)
Kavka: Czy poezja jest skomplikowana?
Marcin Pawlik: Trudna. Trudność poezji polega głównie na tym, że jest wielopłaszczyznowa. Ludzie nie są do tego przyzwyczajeni. Na przykład często jest tak, że ludzie nie wiedzą, że cały zbiór można traktować jako całość, jako spójną historię. Myślą, że każdy wiersz należy traktować osobno. Ktoś musi im powiedzieć, że może być inaczej, albo muszą zadać sobie trud, żeby to zobaczyć.
Kavka: A historie przedstawione u Ciebie są prawdziwe?
Marcin Pawlik: Tylko trochę. Jest tam obserwacja, jakaś część historii, ale ja wymyślam. Dużo wymyślam.
Kavka: Bajkonur czy bajkopisarz?
Marcin Pawlik: Bajkonur (śmiech)
Kavka: Czy śmiejesz się z narodu, ze społeczeństwa?
(tu następuje kartkowanie tomiku z wyrazem twarzy sugerującym pytanie: gdzie ona to znalazła? śmiech)
Marcin Pawlik: Nie ma czegoś takiego jak naród. Naród jest pojęciem abstrakcyjnym. Czuję przynależność do pewnej wspólnoty, do posługiwania się tym samym językiem. Kiedy idę na mecz mam poczucie przynależności do grupy np. kibicując reprezentacji Polski w piłce nożnej, ale pojęcie narodu to abstrakcja.
Kavka: To będzie upolityczniony wywiad. Naród – społeczeństwo – fikcja i abstrakcja; wspólnota – w zależności od fanaberii. Naród istnieje tylko z nazwy, definicji. Spłycam?
Marcin Pawlik: Zauważ, że wszyscy mówią o narodzie, jak się to powtarza tyle razy to ludzie zaczynają w to wierzyć. Można zapytać prezesa jednego czy drugiego czym jest naród.
Kavka: Albo kota.
Marcin Pawlik: Tak, można zapytać kota.
Kavka: Jesteś w takim razie obywatelem świata?
Marcin Pawlik: Ja czuję przynależność do ludzi generalnie. Czym różnię się od Czecha? Czy mam inne wartości niż Czech? Te wszystkie granice są sztuczne. Naród jest fikcją, ale chodzę głosować bo to jest moja powinność. Państwo jest realne. Państwo przychodzi do ciebie i przynosi swoje sądy, policję, wymaga od ciebie płacenia podatków.
Kavka: Czyją twarz ma Państwo?
Marcin Pawlik: No jak to? To Pan System. (śmiech) Światowid.
Kavka: Najczęściej pojawiającym się słowem w Twoich wierszach jest ludyczność…
Marcin Pawlik: Nie, nie zgadzam się. Najczęściej pojawia się „pamięć”. Liczyłem.
Kavka: (śmiech) Liczyłeś? Dobra, to może po prostu ja podjarałam się ludycznością. To wykreślam pytanie. W takim razie, dlaczego pamięć?
Marcin Pawlik: To, co pamiętamy jest tym dlaczego się buntujemy.
Kavka: To jak wytłumaczysz bunt nastolatków? Bo w dorosłym życiu się zgodzę, ale w wieku 14 lat?
Marcin Pawlik: Ale nie chodzi mi tylko o twoją pamięć. Mówię o pamięci tego co widzisz, co czytasz, o pamięć historii; tego, co było, co ludzie przeżyli.
Kavka: Skoro mamy pamięć dlaczego historia się powtarza?
Marcin Pawlik: Bo ludzie się rozpraszają, a współcześnie jeszcze bardziej niż kiedyś. Głównie przez elektronikę.
Kavka: Skoro już mowa o współczesności i elektronice. Masz zdanie o instapoezji? Pomaga czy szkodzi?
Marcin Pawlik: Mnie to kompletnie nie interesuje.
Kavka: Jednak, jak myślisz. Mamy ogromną popularność; mamy Joannę Lach, która wydała tomik w wersji brokatu insta, mamy ogromną popularność tomiku „Mleko i miód”, mamy ciągłą dyskusję o wartości tekstów o literaturze, poezji pisanych przez amatorów – patrz ja – to Cię nie skłania do refleksji?
Marcin Pawlik: To wszystko jest plusem. Bo wychodzi do czytelnika. A z instapoezją może być jak z narkotykami. Jak ktoś bierze miękkie, to może wejdzie w twarde. Kto czyta instapoezję może w końcu sięgnie po klasyczny tomik.
Kavka: czytałeś na głos swoje wiersze?
Marcin Pawlik: Polscy poeci nie potrafią czytać swoich wierszy. Byłem na wieczorze poetów z Ukrainy i to była bomba, mimo że wiersze były słabe.
Kavka: Czy wena istnieje czy to bujda na resorach?
Marcin Pawlik: Oczywiście, że istnieje. To nie jest nic sprecyzowanego. Po prostu czasem coś do Ciebie przychodzi. Ale czasem nad jednym słowem siedzę dwa, trzy miesiące.
Kavka: Czy poezja jest dobrze, ładnie, z rozmachem wydawana? Bo wszyscy jedzą oczami.
Marcin Pawlik: Niektóre.
Kavka: A Twoje są ładne?
Marcin Pawlik: Widziałem gorsze. (śmiech) Tomik jest wydane na miarę możliwości moich i wydawcy.
Kavka: Czy Kraków to dobre miejsce do życia dla poety?
Marcin Pawlik: Najlepsze. Kraków jest zatęchły. Tak jak poezja. I jest ciężar historyczny. Myślisz: Gałczyński, Szymborska i nie chcesz przeklinać w wierszach.
Kavka: A jaki masz stosunek do wulgaryzmów w poezji, w literaturze w ogóle?
Marcin Pawlik: Stosuję je, więc są pewną formą ekspresji.
Kavka: (śmiech) Wiedziałam, że tak odpowiesz. Są książki, które Cię ukształtowały?
Marcin Pawlik: Ja czytam bardzo dużo, ciężko mi powiedzieć. Jakaś jedna… Teraz czytam Roberto Bolano „2666”. Polecam. Miałem fazę na „Pana Samochodzika”. Był „Tomek na tropie Yeti” i lubiłem Baltazara Gąbkę. Margaret Atwood.
Kavka: Czujesz się młody?
Marcin Pawlik: Tak. W głowie czuję się na tyle lat ile mam, ale fizycznie jestem w lepszej formie niż większość moich kolegów.
Kavka: Słodzisz sobie.
Marcin Pawlik: Taka jest prawda. (śmiech)
Kavka: Kto najczęściej mówi w wierszach: muzyk, poeta, prawnik?
Marcin Pawlik: Ja.
Na koniec. Ulubiony wiersz autora z najnowszego tomiku Bajkonur, Lokator 2017
Radar Dooplera
Dałem ci imię. Zgodnie ci dałem
i czule, jakbym nucił kołysankę trzeciej
od końca planecie bólu. Kiedy podrośniesz
zapewne mi podziękujesz i sam
z siebie dokonasz odkrycia, że życie
jest jedynie aberracją jonów. W ten
sposób dostąpisz mojego zwątpienia.
Myśli przybiorą ci formę wymyślnych maszyn
latających, parszywe prawo grawitacji nie
będzie już żadną przeszkodą a Układ
Słoneczny legnie pokotem u stóp twoich. Nie
dość ponętnie, by przejść nad tym do porządku
dziennego, lecz przecież wystarczająco
niestabilnie, by utrzymać ruch w szachu.
Tymczasem lewitujesz w kobiecym łonie,
mając jedynie imię i tylko imię nic
nieznaczące, i nie imię świętego nawet.
Cały Babilon, stojąc na rękach, steruje wiatrem,
odprawia góry. Jeszcze powtórzyłeś na głos, choć
echo tąpnęło. Na pocieszenie nazywam cię jak mi
się żywnie podoba.