złota bańka Rushdiego

„Bańka to rzecz krucha i często wieczorami moi rodzice-belfrzy rozmawiali z niepokojem o tym, że może pęknąć. Martwiło ich podejście do poprawności politycznej, martwiło ich co spotkało innych znajomych wykładowców: gdy w telewizji dwudziestoletnia studentka z odległości dziesięciu centymetrów wykrzykiwała w twarz ich koleżance wyzwiska, ponieważ miała inne poglądy na temat kampusowego dziennikarstwa; gdy w innym programie telewizyjnym kolega został zwyzywany, bo nie chciał zakazać kostiumu Pocahontas na Halloween; gdy kolegę zmuszono do rezygnacji z prowadzenia przynajmniej jednego seminarium, ponieważ nie bronił dostatecznie „przestrzeni bezpieczeństwa” studentki przed wtargnięciem idei uznanych przez nią za „niebezpieczne” dla jej młodego umysłu; gdy kolega odrzucił wniosek studenta o usunięcie z kampusu pomnika Jeffersona pomimo skandalicznego faktu, że Jefferson miał niewolników; gdy koleżankę potępili studenci z religijnych rodzin chrześcijańskich za to, że zadała im lekturę powieści w formie komiksu lesbijskiej autorki; gdy koleżanka zmuszona była odwołać inscenizację Monologów waginy Eve Ensler, ponieważ definiując kobiety jako osoby z waginami, dyskryminuje się osoby czujące się kobietami, a nieposiadające waginy; gdy kolega opierał się studenckim próbom odsunięcia od dyskusji muzułmańskich odszczepieńców, ponieważ ich poglądy są obraźliwe dla muzułmanów nieodszczepieńców. Martwili się, że młodzi ludzie zaczynają popierać cenzurę, zakazy, restrykcje, jak do tego doszło, pytali mnie, do tego zawężenia horyzontów młodych amerykańskich umysłów, zaczynamy bać się młodych.”

fragment powieści „Złoty dom Goldenów”

 

 

Chciałabym pokusić się o opisanie książki Rushdiego, ale zostawię Was z fragmentem powieści.

Jeśli jest książka, która sprawiła, że zawstydzałam się, śmiałam i zamykałam strony, po to, aby chwilę pomyśleć i odsapnąć to jest nią właśnie „Złoty dom Goldenów”. Wyśmienity język, ogromna dawka odniesień do współczesnego świata i jego słabostek; wypatrzenie idei i koncepcji, brud, kłamstwa, mataczenia i oczko w stronę multikulti. Autor poprzez osobę swojego narratora z zatrważającą skutecznością punktuje dzisiejsze oblicze świata, który kreując otwartość robi się coraz bardziej konserwatywny, skłonny do szufladkowania, do bólu ocenny. Komentuje niedawną przeszłość oraz teraźniejszość, wplatając w nią dzieje rodziny Goldenów, która jest odbiciem różnych charakterów, osobowości, nastrojów, wyborów życiowych, ale też różnych grup społecznych i bolączek. Z książki wylewa się wszystko to, co boli nas w dzisiejszym świecie, a w czym funkcjonujemy. mamy więc politykę, przepychanki celebrytów, światki i półświatki natury artystycznej czy poszukiwanie tożsamości i płci. Wymagająca, ale niepozbawiona lekkości, mądra i prowokująca lektura o nas samych. Czytajcie.